niedziela, 31 marca 2013

Koreański papierek lakmusowy.





Czy Zegar zagłady wybije dwunastą?

Cały świat z niepokojem śledzi poczynania reżimu Korei Północnej, gdzie Kim Dzong Un paraduje po ludowych włościach i pręży świeżo-wyrzeźbione nuklearne muskuły. Międzynarodowi eksperci na wszystkich szerokościach geograficznych głowią się, na ile poważna i realna jest groźba konfliktu. Jednak zamiast dręczyć się wizjami nuklearnej apokalipsy możemy, póki co, uspokoić się, poluzować krawat i rozpiąć guzik w kołnierzu. W okolicach 38 równoleżnika, nad koreańską strefą zdemilitaryzowaną, istnieje swoisty papierek lakmusowy, dzięki któremu jasno można ocenić powagę intencji nowego partnera, zasiadającego przy stole klubu nuklearnych dżentelmenów. Jest to owoc jedynej współpracy pomiędzy zwaśnionymi państwami koreańskimi – Obszar przemysłowy Kaesŏng.

sobota, 30 marca 2013

Winning takes care of everything.






Pomimo promocyjnych zabiegów emerytowanego bramkarza Realu Madryt, Jerzego Dudka, golf pozostaje w Polsce sportem niszowym. Mało kto może sobie pozwolić na spędzenie całego dnia w sweterku w kratkę, jeżdżąc po zielonych polanach od dołka do dołka. Z tego powodu powrót Tigera Woodsa na pierwsze miejsce w światowym rankingu odbił się na naszym podwórku znikomym echem. I może powinniśmy się cieszyć z takiego obrotu spraw, ponieważ dzięki małej popularności wywijania kijem, nowa kampania NIKE – „Winning takes care of everything”, nie wywołała nad Wisłą fali oburzenia do bólu poprawnych politycznie.

piątek, 29 marca 2013

Maestro, muzyka!






Czyli, wspólnie, jednym gardłem: Zimo… poszła ty won!

Kiedy wróciłem dzisiaj rano z piętnastominutowego spaceru z psem (wielkim, agresywnym rottweilerem), wyglądałem jak bałwan. Wróciłem z zesłania. Ledwo drzwi zatrzasnąłem, bo języki zimowego płomienia wdzierały się wściekle do środka.

Wiem, że zdążyliście już pięćdziesiąt razy przeczytać dzisiaj na ścianach, zasłyszeć w radiu i telewizji, że można ładne króliki lepić w tę Wielkanoc, ale kiedy przyglądałem się zaspom śnieżnym na swojej kurtce zdecydowałem, że nie odpuszczę i ja też krzyknę: Na wypadek, gdyby ktoś nie miał w domu kalendarza, okien i tvn24 – jest 29-ty (słownie: dwudziesty dziewiąty) dzień marca, na zewnątrz zima pełną gębą, a pogodowe slajdy na tvn24 są okraszone melodią z „Last Christmas” Wham.

czwartek, 28 marca 2013

Radio Warte Świeczki - Papież też człowiek.





Witam was serdecznie na pierwszej radiowej publikacji "Radio Warte Świeczki". Żeby wynagrodzić brak stream'a na żywo, zamieszczam dzisiaj awaryjną wersję słuchowiska, nagrany wcześniej audio-ogarek - "Papież też człowiek". Okrojony, nieprzerwany muzyką - nie powinien specjalnie forsować nadwyrężonej przedświątecznymi (bo nie wiosennymi) porządkami cierpliwości. 

środa, 27 marca 2013

FREE AMINA.





FREE AMINA, titslamism

Czasy, kiedy przeciwników politycznych lub ideologicznych można było postawić przed sądem wojskowym, skazać na śmierć po krótkiej rozprawie i strzelić w potylicę, mamy już na szczęście, w większości, za sobą. Ale przyroda nie toleruje pustki, dlatego w miejsce bezpośredniego rozprawienia się z oponentami, wymyślono nowy sposób wykorzystania instytucji użytku publicznego – szpitali psychiatrycznych.

poniedziałek, 25 marca 2013

Morning Glory.






Ladies and gentlemen, it’s high time you realized we are no longer defined as Citizens only! For those who haven’t grasped the milestone event on their life path let me acquaint you with the new idea. With constant internet availability we surf the internet wherever we are. No matter whether we like globalization or not, our daily dependence on internet creates the world as it is today - small, accessible and to some united. It creates us, newly born to the vast cyberspace, addicted to the continuous, steady flow of information. We scroll down facebook first thing in the morning. In that case isn't it right to provide a shorthand for our cereal routines: coffee, bathroom and facebook? Thus let the game of throne begin.

piątek, 22 marca 2013

Portret superbohatera.






Kiedy przestępczość w Gotham City była chlebem powszednim, na mrocznych ulicach pojawił się Batman. Kiedy nierząd w Kościele katolickim raczył dać kapłanom Pan, na watykański balkon wyszedł papież Franciszek.

środa, 20 marca 2013

Czas na fajrant.





Czyli najwyższa pora wziąć wolne od zdrowego rozsądku.


Statua Wolności dla wielu osób jest symbolem Zachodu przez duże „Z”. Przez długie dekady,  kiedy wielkie parowce obładowane emigrantami, zbliżały się do ujścia rzeki Hudson, z mgły wyłaniały się kontury współczesnego Kolosa Rodyjskiego i przepowiadały wiwatującym tłumom, że amerykański sen jest już na wyciągnięcie ręki. Na lądzie, na nowych przybyszów miały przecież czekać: wolność, możliwości i dobrobyt – jankeska wersja haseł rewolucji francuskiej. Nie należę do pokolenia transatlantyckich emigrantów i zawsze dowcipkuję, że Arab z korzeniami irackimi, studiujący arabistykę, ma małe szanse w konkursie wizowym. Z tego powodu, osobiście ten wielki pomnik kojarzę raczej z Allenowskim: „The last time I was inside a woman was when I visited the Statue of Liberty”.

poniedziałek, 18 marca 2013

Cypryjska Wiosna.






Czyli co tak naprawdę oznacza wyrażenie: masz to jak w banku

Czy żyjąc na Cyprze, na którym panuje niezmiennie przyjemna aura, a temperatura nie spada poniżej dziesięciu stopni, przywiązywalibyśmy jakąkolwiek wagę do pór roku? Nie muszę zakładać opon zimowych, nie przejmuję się wiosennym śniegiem. Luty, maj, grudzień? Co za różnica? Czy zatem Cypryjczycy, którym Międzynarodowy Fundusz Walutowy postawił warunek ściągnięcia jednorazowego haraczu ze wszystkich kont bankowych w zamian za pożyczkę, są w stanie doprowadzić do „Cypryjskiej Wiosny”?

niedziela, 17 marca 2013

Dr Strangelove.

Podsumowanie nie jest dostępne. Kliknij tutaj, by wyświetlić tego posta.

sobota, 16 marca 2013

Harlem Szejk w Galabiji.






Za każdym razem, kiedy widzę nowy fenomen internetowy, który rozprzestrzenia się po sieci wirusowo w tempie rozgorączkowanego ciągu geometrycznego, zamykam oczy i wyobrażam sobie zaciemnioną kulę ziemską. W tej ciemności widać jedynie kontury kontynentów, złotą, pajęczą sieć oplatającą nowe połacie i rozbłyski kolejnych ognisk epidemii.

piątek, 15 marca 2013

Farewell Sasha Grey.






Dawno nie oglądałem wiadomości i zastanawiam się, czy redaktorzy wieczornych wydań informują na bieżąco o coraz większych niepokojach w Hiszpanii i Grecji. O tym, że Grecja stanowi dla Unii Europejskiej finansową czarną dziurę, wiedzą wszyscy. Pytaniem pozostaje, czy powszechna jest świadomość finansowego szamba, w którym lecznicze kąpiele odbywa od pewnego czasu Hiszpania? Nie wiem. Wiem natomiast, że stopa bezrobocia wśród młodych, pięknych sięga tam już 26 %.

Tym bardziej dziwią i zastanawiają mnie ostatnie posunięcia Parlamentu Europejskiego, który zamiast z pełną mocą skupić się na zwalczaniu postępującego raka kryzysu finansowego, wziąć Europejczyków w karby, wyedukować ekonomicznie, stworzyć nowe miejsca pracy, zajmuje się tematami zastępczymi. Dla przykładu, w poniedziałek odbyło się głosowanie nad projektem rezolucji zgłoszonej przez Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia, która mogłaby doprowadzić do zakazania pornografii w internecie. Pięknie.

czwartek, 14 marca 2013

Zombie Nation.







In the lists of the most popular TV shows of today, “The Walking Dead”, the AMC drama based on the comic book of the same name, scores high. Demand for different types of ghosts, vampires and other monsters has been prevalent for a long time now. Needless to say, it’s the mystery surrounding these creatures that drag people in front of their TVs and into cinemas. Zombies appeared in the pop culture long ago but it seems only in recent months that they have celebrated their triumph over ill-fascinated people’s imagination. Rotten corpses, despite their inability to move quickly, have made a reckless charge and successfully seized control. “The Walking Dead” phenomenon stemmed from a masterfully-planned social media campaign in tandem with action on the street.

środa, 13 marca 2013

A jaki jest twój Dżihad? Część druga.






Czyli - prowokacja nie zawsze wraca do prowokatora rykoszetem, 
ale przy każdym wystrzale czuć odrzut.

            – Mój Dżihad jest słodki, inteligentny i pełny życia. Kocham go całym sercem. Urodził się 11-ego września. Cały czas o niego dbam i wychowuję. Mój Dżihad jest częścią mojego życia, jest częścią mnie. 

wtorek, 12 marca 2013

BANG, BANG, Eurobank.






Bitwa pod Wiedniem w 1683 roku była z naszej perspektywy spektakularnym zwycięstwem. Ta z 2012 sromotną porażką. Jak się miało dla Piotra Adamczyka, odgrywającego rolę zniewieściałego Leopolda I Habsburga, okazać - jednym z wielu nieudanych artystycznych posunięć. Ale najprężniejsi wieszcze i prorocy medialnych notowań nie byli w stanie przewidzieć poziomu szmiry, w którą emerytowany papież się wpakuje.

poniedziałek, 11 marca 2013

A jaki jest twój dżihad? Część pierwsza.






Za oceanem rozpoczęła się kolejna batalia o dusze zwykłych Amerykanów. Council on American-Islamic Relations pragnie rozbroić w świadomości przeciętnych Jonesów z Chicago i San Francisco słowo dżihad. Zadanie obrało ambitne, bowiem po World Trade Center administracja Busha dołożyła wszelkich starań, aby dżihad był zaminowany i otoczony gęstym drutem kolczastym. Dżihad po 2001 roku stał się przecież conradowskim jądrem ciemności i źródłem całego zła. To w opozycji do niego amerykańskie służby wybudowały narodowe pojęcie nieustannego zagrożenia terroryzmem.

niedziela, 10 marca 2013

Watykański Harlem Szejk.






Jeżeli nie widzieliście do tej pory nigdy wyczynów Remi Gaillarda, to znaczy, że albo jesteście internetowymi analfabetami, albo samotni w sieci, albo za starzy żeby czytać tego bloga. Ale nie martwcie się, wirtualna przestrzeń jest miłościwa i wybacza. Zbłąkane owieczki przyciska do swojego łona i pozwala im spokojnie kontynuować internetową edukację. Nimportequi francuskiego artysty chaosu i entropii stanowi w moich oczach kamień milowy w rozwoju sieciowych wypaczeń. Osobiście, moim ulubionym przekrętem jest podszycie się pod piłkarza FC Lorient podczas fety mistrzowskiej. Remi biegał wśród innych zawodników po murawie z pucharem, robił sobie zdjęcia z uradowanymi fanami, rozdawał autografy, a nawet uścisnął dłoń ówczesnego prezydenta trójkolorowych – Jacques Chiraca. Kiedy usłyszałem o Ralph’ie Napierskim, który przebrany za biskupa próbował zinfiltrować w zeszły poniedziałek kardynalskie szeregi w Watykanie, momentalnie pomyślałem o Francuzie.

piątek, 8 marca 2013

Arabska Zima.






Kiedy 19-ego grudnia 2010 roku właściciel małego stoiska na bazarze w tunezyjskim mieście Sidi Bouzid, oddalonym od stolicy o ponad dwieście kilometrów, dokonał desperackiego aktu samospalenia, żaden z komentatorów i specjalistów od politycznych stosunków na Bliskim Wschodzie nie mógł przewidzieć, że narastające protesty tak mocno wpiszą się w historię regionu. Fala rewolucji wywołanej postępującym bezrobociem, brakiem perspektyw, ubóstwem i korupcją administracji objęła najpierw Tunezję i spowodowała, że 14-ego stycznia 2011 roku, rządzący od 1987 roku prezydent Ben Ali, na pokładzie obładowanego złotem samolotu szuka politycznego azylu w Arabii Saudyjskiej. W przeciągu kilku miesięcy świat z zapartym tchem śledził kolejne fale protestów, krwawe i pełne ofiar starcia z służbami porządkowymi i wreszcie upadki reżimów nietykalnych dyktatorów, którzy swoje stanowiska piastowali od kilkudziesięciu lat. Całe zjawisko zostało obwołane terminem „Arabska Wiosna Ludów” nawiązującym do niepodległościowych walk w Europie z połowy dziewiętnastego wieku.

czwartek, 7 marca 2013

Wyścig szczurów.






„Dowiedzieliśmy się, na przykład, że w niektórych miejscach w Polsce dzieci regularnie zabiera się pod ziemię do głębokich kopalni, by mogły odpocząć od gazów i zanieczyszczeń unoszących się w powietrzu. Można sobie niemal wyobrazić ich nauczycieli, wyprowadzających dzieci tymczasowo z kopalni, trzymających kanarki by ostrzegały o tym, że dalsze przebywanie na powierzchni jest niebezpieczne.”

Co ciekawe, ten znakomity cytat wcale nie jest wstępem scenariusza Seksmisji. To fragment bestsellerowej książki, poważna opinia amerykańskiego noblisty, byłego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych – Alberta Arnolda Gore’a. Pomimo, że „Earth in the balance” napisał już przeszło 21 lat temu, to nie można puścić mu płazem tak wierutnych bzdur. Wylazłbym już wcześniej i rozpowiadał o tym na lewo i prawo, ale nie mogłem, bo mi wszystkie kanarki pozdychały. Skończyła się zimna wojna, zaczęło globalne ocieplenie.

środa, 6 marca 2013

Polityczna lekkość bytu.





Czyli nie wszystko co lekkie jest znośne.

Zawsze uważałem, że kultura włoska jest ciekawa. W przedszkolu i podstawówce podniecałem się walkami gladiatorów, śrubami Del Piero i Starą Damą. W gimnazjum rzymskimi podbojami i antyczną sztuką politycznego lawirowania. Dopiero w liceum, bo wcześniej byłem grzecznym łobuzem, w liceum nadszedł czas na głębokie dekolty i toskańskie wino ze słonecznych krajobrazów, spod lady. Za czwórkę.

wtorek, 5 marca 2013

Ronaldo – ewangelie apokryficzne.






Epicentrum wstrząsów

Trzęsienie ziemi to zazwyczaj wydarzenie tragiczne i straszne. W zeszłym roku największe piłkarskie trzęsienie ziemi zostało spowodowane przez upadek katalońskiego hegemona. Kiedy piłka zatrzepotała beztrosko w siatce bramki Dumy Katalonii na kilka minut przed końcem spotkania rewanżowego z Chelsea, cała Europa zamarła w bezruchu. Oto na oczach milionów kolos się zachybotał i runął z łoskotem. Trzęsienie ziemi wywołane odpadnięciem Barcelony z Ligi Mistrzów oraz oddaniem w lidze hiszpańskiej pierwszeństwa Realowi, zwiastowało według wielu piłkarskich ekspertów koniec pewnego cyklu – cyklu całkowitej dominacji tiki-taki nad przeciwnikiem. Formuła miała się wyczerpać. Pojękiwania obezwładnionego giganta przez długi czas odbijały się echem w dziennikarskich dociekaniach i spekulacjach po ostatniej kolejce.

poniedziałek, 4 marca 2013

Marzenia senne.






Marzenia senne, czyli co jeżeli sny są zwierciadłem duszy?

Miałem tej nocy pokraczny sen. Siedziałem wygodnie w łodzi, na środku malowniczego jeziora. I ze źdźbłem trawy w ustach zarzucałem wędkę, wprawiając w drganie potężne góry odbite w tafli. Szczyty ginęły we mgle, a resztki śniegu zalegały jeszcze górskie podboje. Słońce powoli rozpoczynało swoją wędrówkę. Wokół mnie roztaczał się soczysty krajobraz amerykańskiego parku narodowego. Wiosna. Zza drzew wychylały się niedźwiedzie i ospale przeciągały. Siedziałem na drewnianej łodzi wygodnie rozparty, ze znoszoną bejsbolówką bowla sprzed kilku lat nasuniętą dziarsko na oczy. Pogwizdywałem i co chwilę sięgałem po nowego Duffa. W pewnym momencie wędka się naprężyła, złapałem kołowrotek i wyłowiłem zalaną złotą rybkę. Złotą rybkę pijaną jak świnia.

niedziela, 3 marca 2013

Królewski roller-coaster.






Gdyby jakiś zblazowany, znudzony inwestor, rosyjski oligarcha, czy inny szejk katarski wydumał sobie nietuzinkową inwestycję i pobłażając swojej fanaberii zapragnął wybudować wesołe miasteczko, w którejś z europejskich stolic, z całą pewnością powinien zapomnieć o wielkich karuzelach i roller-coasterach w Madrycie. Madrytczycy, którzy mają karnet na Santiago Bernabéu  nie potrzebują więcej wrażeń. Zapotrzebowanie na adrenalinę i wszystkie emocje rodem z parku rozrywki zdołał już w całości zapewnić trener stołecznego klubu Jose Mourinho wraz z watahą swoich podopiecznych.