Dwa dni temu miała być huczna fiesta, tort, świeczka, gromkie "Sto lat!" i rosyjski szampan w butelkach po Crystalach. I ogólnie splendor splendorów. Pierwszy jubileusz wszystkich ogarków miałem obchodzić z rozmachem, na dachu Sheratona. Odbierać sowite czeki od płaszczących się sponsorów, ściągać długie kreski z pleców paryskich modelek i dyrygować z jacuzzi resztą psychofanek w takt Tańczy dla mnie. Gra była warta świeczki!