poniedziałek, 18 marca 2013

Cypryjska Wiosna.






Czyli co tak naprawdę oznacza wyrażenie: masz to jak w banku

Czy żyjąc na Cyprze, na którym panuje niezmiennie przyjemna aura, a temperatura nie spada poniżej dziesięciu stopni, przywiązywalibyśmy jakąkolwiek wagę do pór roku? Nie muszę zakładać opon zimowych, nie przejmuję się wiosennym śniegiem. Luty, maj, grudzień? Co za różnica? Czy zatem Cypryjczycy, którym Międzynarodowy Fundusz Walutowy postawił warunek ściągnięcia jednorazowego haraczu ze wszystkich kont bankowych w zamian za pożyczkę, są w stanie doprowadzić do „Cypryjskiej Wiosny”?

Jeszcze do niedawna, jeżeli ktoś miał we krwi pierwiastek przedsiębiorczości, po pierwszych krokach stawianych na polskim podwórku, mógł przenieść swój projekt na grunt cypryjski, żeby tam kwitł bujnie bez podatkowych pestycydów. Utopijne krajobrazy fiskalne nie mogły jednak trwać wiecznie, a na podatkowym, cypryjskim raju, pierwszym cieniem położyła się nowelizacja ustawy dotyczącej polskich podatników posiadających spółkę na wyspie Afrodyty. Nie wprowadziła jednak sporego zamętu, a zmiany, którymi straszono, wcale nie wstrząsnęły relacjami handlowymi. Okazuje się jednak, że Cypr, pomimo dużego zainteresowania ze strony kapitału zagranicznego (zwłaszcza rosyjskiego!), zmagał się już od pewnego czasu z kryzysem finansowym i ustawił w kolejce po pomoc Unii Europejskiej. W sobotę, po posiedzeniu MFW, gruchnęła w mediach wiadomość, że owszem – Nikozja otrzyma pożyczkę wysokości 10 miliardów Euro, pod warunkiem, że ściągnie ze wszystkich kont bankowych, jednorazową opłatę wahającą się od 7 do 10 procent depozytu. W zamian za taki haracz, proponuje się ponoć obligacje, bądź akcje banków.

Obywatelska samo-świadomość

Chwilowe obudzenie świadomości politycznej, niekiedy głębszej, często jednak ślizgającej się po powierzchni zagadnień, jest wywołane bardzo konkretnym impulsem. Rozpoczynamy poważną pracę i płacimy podatki. Dopiero, kiedy oddajemy swoje, ciężko zarobione pieniądze, zastanawiamy się, jak to u diabła możliwe, że drogi wyglądają jak po deszczu meteorytów, na NFZ trzeba mieć końskie zdrowie, a na ZUS olimpijską cierpliwość. Innymi słowy, dociekamy: kto nas okrada? Następuje później długa litania marudzenia na polityków, rząd, koryto, świnie, rozpasania i resztę fermy, ale poruszenie wyparowuje wraz z alkoholem. Kładziemy się spać, bo nie chcemy następnego dnia spóźnić się do roboty, przepraszam – pracy. I tak w koło Macieju. Przyzwyczajamy się do panującego stanu rzeczy, okresowo ponarzekamy dla spokoju ducha i wracamy do pracy, syzyfowej. Ale nawet Syzyf Alberta Camus, dowiedziawszy się o jednorazowym haraczu – podatku, spuściłby kamień i pobiegł w stronę bankomatu.

Czytając doniesienia prasy na temat kolejek przed cypryjskimi bankomatami, zastanawiam się – co dalej? Rozsierdzeni Cypryjczycy ustawiali się w długich ogonach, licząc że uda im się przechytrzyć polityków. Musieli być wściekli, kiedy dowiedzieli się, że wypłacanie oszczędności w tym momencie jest pozbawione sensu, bo i tak zostały już objęte patronatem nowego podatku. Jeden desperat zagroził nawet, że wsiądzie za stery buldożera i pojedzie do banku po swoje. A to przecież chyba tylko szczyt góry lodowej.

„Lepiej wywieście niemiecką flagę na pałacu prezydenckim” W. Putin

Rząd zebrał się dzisiaj na nadzwyczajnym posiedzeniu, żeby debatować na temat przyjęcia brukselskiej propozycji pomocy. Jeżeli jednak opozycja nie zgodzi się na podpisanie europejskiego cyrografu, Nikozji grozi natychmiastowe bankructwo i wyjście ze strefy Euro. Z drugiej strony pomocną dłoń wyciągnął rosyjski Gazprom, który w zamian za subsydia finansowe, chce znaczną kontrolę nad zasobami gazu ziemnego. Sam Władimir Putin miał zadzwonić do prezydenta Anastasiadisa i w trosce o oszczędności moskiewskich oligarchów (35 miliardów!), namawiać do zmiany polityki. 

Niezależnie od tego jaka decyzja zostanie podjęta przez polityków – na Cyprze szykują się protesty. I pomimo, że dzieli mnie od Cypru jakieś dwa tysiące kilometrów, to jestem zafascynowany rozwojem sytuacji. Jest mało prawdopodobne, żeby nagle na ulice wyległy rozjuszone tłumy w maskach Guy’a Fawkesa – przede wszystkim dlatego, że populacja Cypru jest mniejsza od populacji Krakowa. Nadal jednak hipotetyczna „Cypryjska Wiosna” byłaby intrygująca. Byłaby niczym rewolucja w warunkach laboratoryjnych, nad którą można się pochylić z mikroskopem i prześledzić krok po kroku z laserową precyzją.

To jak? Rewolucja? Masz to jak w banku!

PS: Po czym poznać, że na Cyprze jest wiosna? Po kolejkach do bankomatów!

PS2: Świeczki jako pierwsze spośród wielkich, polskich portali informacyjnych informują o sytuacji na Cyprze! http://www.wykop.pl/ramka/1448067/kryzys-na-cyprze-media-w-polsce-i-na-swiecie/