Czyli
co tak naprawdę oznacza wyrażenie: masz to jak w banku
Czy żyjąc na Cyprze, na którym panuje niezmiennie przyjemna aura, a
temperatura nie spada poniżej dziesięciu stopni, przywiązywalibyśmy jakąkolwiek
wagę do pór roku? Nie muszę zakładać opon zimowych, nie przejmuję się wiosennym
śniegiem. Luty, maj, grudzień? Co za różnica? Czy zatem Cypryjczycy, którym
Międzynarodowy Fundusz Walutowy postawił warunek ściągnięcia jednorazowego
haraczu ze wszystkich kont bankowych w zamian za pożyczkę, są w stanie
doprowadzić do „Cypryjskiej Wiosny”?
Jeszcze do niedawna, jeżeli ktoś miał we krwi pierwiastek
przedsiębiorczości, po pierwszych krokach stawianych na polskim podwórku, mógł
przenieść swój projekt na grunt cypryjski, żeby tam kwitł bujnie bez podatkowych
pestycydów. Utopijne krajobrazy fiskalne nie mogły jednak trwać wiecznie, a na
podatkowym, cypryjskim raju, pierwszym cieniem położyła się nowelizacja ustawy
dotyczącej polskich podatników posiadających spółkę na wyspie Afrodyty. Nie
wprowadziła jednak sporego zamętu, a zmiany, którymi straszono, wcale nie
wstrząsnęły relacjami handlowymi. Okazuje się jednak, że Cypr, pomimo dużego
zainteresowania ze strony kapitału zagranicznego (zwłaszcza rosyjskiego!),
zmagał się już od pewnego czasu z kryzysem finansowym i ustawił w kolejce po
pomoc Unii Europejskiej. W sobotę, po posiedzeniu MFW, gruchnęła w mediach wiadomość,
że owszem – Nikozja otrzyma pożyczkę wysokości 10 miliardów Euro, pod
warunkiem, że ściągnie ze wszystkich kont bankowych, jednorazową opłatę
wahającą się od 7 do 10 procent depozytu. W zamian za taki haracz, proponuje
się ponoć obligacje, bądź akcje banków.
Obywatelska
samo-świadomość
Chwilowe obudzenie świadomości politycznej, niekiedy głębszej,
często jednak ślizgającej się po powierzchni zagadnień, jest wywołane bardzo
konkretnym impulsem. Rozpoczynamy poważną pracę i płacimy podatki. Dopiero,
kiedy oddajemy swoje, ciężko zarobione pieniądze, zastanawiamy się, jak to u
diabła możliwe, że drogi wyglądają jak po deszczu meteorytów, na NFZ trzeba
mieć końskie zdrowie, a na ZUS olimpijską cierpliwość. Innymi słowy, dociekamy:
kto nas okrada? Następuje później długa litania marudzenia na polityków, rząd,
koryto, świnie, rozpasania i resztę fermy, ale poruszenie wyparowuje wraz z
alkoholem. Kładziemy się spać, bo nie chcemy następnego dnia spóźnić się do
roboty, przepraszam – pracy. I tak w koło Macieju. Przyzwyczajamy się do
panującego stanu rzeczy, okresowo ponarzekamy dla spokoju ducha i wracamy do
pracy, syzyfowej. Ale nawet Syzyf Alberta Camus, dowiedziawszy się o
jednorazowym haraczu – podatku, spuściłby kamień i pobiegł w stronę bankomatu.
Czytając doniesienia prasy na temat kolejek przed cypryjskimi
bankomatami, zastanawiam się – co dalej? Rozsierdzeni Cypryjczycy ustawiali się
w długich ogonach, licząc że uda im się przechytrzyć polityków. Musieli być
wściekli, kiedy dowiedzieli się, że wypłacanie oszczędności w tym momencie jest
pozbawione sensu, bo i tak zostały już objęte patronatem nowego podatku. Jeden
desperat zagroził nawet, że wsiądzie za stery buldożera i pojedzie do banku po
swoje. A to przecież chyba tylko szczyt góry lodowej.
„Lepiej
wywieście niemiecką flagę na pałacu prezydenckim” W. Putin
Rząd zebrał się dzisiaj na nadzwyczajnym posiedzeniu, żeby
debatować na temat przyjęcia brukselskiej propozycji pomocy. Jeżeli jednak
opozycja nie zgodzi się na podpisanie europejskiego cyrografu, Nikozji grozi
natychmiastowe bankructwo i wyjście ze strefy Euro. Z drugiej strony pomocną
dłoń wyciągnął rosyjski Gazprom, który w zamian za subsydia finansowe, chce
znaczną kontrolę nad zasobami gazu ziemnego. Sam Władimir Putin miał zadzwonić
do prezydenta Anastasiadisa i w trosce o oszczędności moskiewskich oligarchów
(35 miliardów!), namawiać do zmiany polityki.
Niezależnie od tego jaka decyzja zostanie podjęta przez polityków –
na Cyprze szykują się protesty. I pomimo, że dzieli mnie od Cypru jakieś dwa
tysiące kilometrów, to jestem zafascynowany rozwojem sytuacji. Jest mało
prawdopodobne, żeby nagle na ulice wyległy rozjuszone tłumy w maskach Guy’a
Fawkesa – przede wszystkim dlatego, że populacja Cypru jest mniejsza od
populacji Krakowa. Nadal jednak hipotetyczna „Cypryjska Wiosna” byłaby
intrygująca. Byłaby niczym rewolucja w warunkach laboratoryjnych, nad którą
można się pochylić z mikroskopem i prześledzić krok po kroku z laserową
precyzją.
To jak? Rewolucja? Masz to jak w banku!
PS: Po czym poznać, że na Cyprze jest wiosna? Po kolejkach do bankomatów!
PS2: Świeczki jako pierwsze spośród wielkich, polskich portali informacyjnych informują o sytuacji na Cyprze! http://www.wykop.pl/ramka/1448067/kryzys-na-cyprze-media-w-polsce-i-na-swiecie/