wtorek, 2 kwietnia 2013

A jaki jest twój dżihad? Część trzecia.





Mój dżihad jest umiarkowanie duży. W liceum myślałam, że jeszcze urośnie, ale na studiach dałam sobie spokój. Faceci i tak go kochają. W końcu jest taki jędrny. Mój dżihad to mocna miseczka-B.

Kilka zdań, jeden akapit, a wszystkie czytelniczki zmarszczyły nieufnie brwi. Radar śledzący szowinistyczną aktywność zaalarmował o możliwej świni na horyzoncie. Proponuję uspokoić się odrobinę, włączyć muzykę (KLIK) i spokojnie przejść do dalszej część tekstu.

Lat temu kilka, zagraniczne agencje prasowe podały wyniki badań naukowych, które jednoznacznie miały dowodzić, że codzienne wpatrywanie się w kobiece piersi, wydłuża mężczyznom życie. Później okazało się, że badań prawdopodobnie nie było, nie istnieje żadna dr Weatherby, rzekomo odpowiedzialna za eksperyment, a wszystko jest jedynie bujdą na resorach, miejską legendą. Ale co tam. W trosce o długowieczność, nie należy lekceważyć takich sygnałów. Z każdej baśni i legendy płynie przecież jakiś morał.

Ja osobiście zawsze byłem fanem FEMENU. Nie jestem feministem, po prostu lubię ich demonstracje. Lubię śledzić ich akcje dywersyjne na foto-relacjach. Pomijając oczywiste powody, przyglądam się również zdziwieniu na twarzach mężczyzn, kiedy pierwsze piersi wydostają się z niewoli i zaczynają falować w rytm protestów. Zdumieniu, które po pierwszych sekundach przeradza się w niekłamany zachwyt. Mężczyźni na krótką chwilę zapominają o swoich żonach i o awanturach, które wiszą w powietrzu. Są całym sercem za FEMENem, o cokolwiek by nie walczył. A służby porządkowe? To dopiero widok! Spójrzcie jak z niespotykanym wcześniej poczuciem obowiązku, zabierają się do zaprowadzania ładu. Przodownicy pracy! Na twarzach mundurowych, licach zastygłych w powadze, momentami można spostrzec błąkający się radosny, dziecięcy uśmiech. Co za uciecha!

Piersi widma, krągłości bez sutków i akcje bez skutków.


Obnażone krągłości potrafią wywołać niezły zamęt w krajach europejskich. Co dopiero, w krajach arabskich. Poza kurortami turystycznymi, gdzie mentalność muzułmanów zmieniła się wraz z napływem twardej waluty, nie wyobrażam sobie kobiet paradujących topless na plażach. Z resztą, nie tak łatwo zapewne wygrzebać się z zawalistych fałd czarnych worków.

Dlatego zastanawiam się, co będzie się działo na tunezyjskich ulicach 04.04.2013, w imieniny miesiąca, na kiedy to FEMEN zaplanował światowy dżihad topless w obronie Aminy. Gwoli przypomnienia, Amina została uwięziona przez swoją rodzinę, po tym jak zamieściła w sieci zdjęcia, na których pozuje pół-nago, a na jej ciele widnieją napisy: „Fuck your morality!” i „Moje ciało należy do mnie i nie jest kwestią niczyjego honoru”. Czy dziewczyny zdecydują się protestować na ulicach krajów arabskich?

Do tej pory, ludzie z całego świata, w większości kobiety, pokazywały swoje wsparcie, zawieszając na oficjalnym profilu FEMENu zdjęcia topless z różnymi hasłami. Ogólne poruszenie przypomniało mi akcję KONY2012, która miała napiętnować zbrodnie wojenne afrykańskiego gangstera. Dobrze zmontowany film, wielkie poruszenie, kciuków jak stąd do Frisco. Ale kiedy przyszło co do czego, nadszedł czas żeby ruszyć wirtualnych aktywistów sprzed monitorów na ulice, nikt już się nie kwapił do pomocy.

Czuję, że podobnie będzie w tym przypadku. Na facebooku pojawiają się setki par piersi. Akcja zatacza coraz szersze kręgi. Krągłości z różnych krajów wypełniają ściany, w bojowym nastroju prezentują się dumnie i w gotowości. Zaangażować się trudniej niż w przypadku KONY2012, bo trzeba się obnażyć. Trzeba mieć do tego jaja.

Tak na marginesie, zdjęcia te są odrobinę niepokojące, bowiem żeby je przemycić na portale społecznościowe, należy wymazać sutki. Przyznam szczerze, że trochę mnie przerażają. Są jak torty bez wisienek, niespełnione obietnice. Burzą definicję damskiego biustu, pouczającą że „Kobiece piersi nie składają się z tłuszczu, są wypełnione męskimi marzeniami”.

Zaplanowany termin zbliża się nieuchronnie. Groźba demoralizacji i ekshibicjonizmu spędza mi sen z powiek. Obawiam się i lękam, że jak nadejdzie czas topless dżihadu, to setki par piersi bez sutków, bez skutku przylgną do ekranu monitorów, starając się wydostać na zewnątrz, na ulice. Tyle że z braku, jakże nam drogich wentylków, oburzenie nie znajdzie ujścia.