poniedziałek, 11 lutego 2013

Different languages, one goal.






Pięć lat temu, w 2008 roku UEFA wraz z Komisją Europejską zdecydowały się na kolejny krok w walce z rasizmem na boiskach i poza nim. Wykorzystując kapitał rzędu dwustu pięćdziesięciu tysięcy euro, organizacje zleciły nagranie klipa reklamowego, któremu przyświeca hasło: „Different languages, one goal– NO TO RACISM”. Na oficjalnej konferencji rzecznik prasowy UEFA przyznał, że nie należy podchodzić do zagadnienia w naiwny sposób – spot reklamowy nie rozwiąże problemu rasizmu w przeciągu jednej nocy, jednak dajemy przykład i nadajemy ton całej kampanii. Trzydziestosekundowy film jest wyświetlany najczęściej przed, w przerwie i po piłkarskich transmisjach. Na ekranie widać kibiców różnej narodowości i etnicznego pochodzenia emocjonujących się meczem. Wszystkimi targają takie same emocje niezależnie od koloru skóry, płci i trykotu piłkarskiego. Wszystkim przyświeca jeden gol.


Mnie najbardziej podoba się turecka rodzina, w której, zdaje się, ojciec – łysiejący wąsacz z klasycznym mięśniem piwnym i białym bezrękawkiem pod tureckim trykotem wydziera się wniebogłosy. W mieszkaniu jest czworo kibiców ubranych w czerwono-białe trykoty z półksiężycem na sercu, jedna kobieta w cywilnym stroju i w tej scenerii – element napływowy – młody jasnoskóry chłopak w koszulce z flagą Niemiec. Pasjonują się meczem i wszyscy cieszą się ze zdobytej bramki. Nie wiadomo, czy oglądają mecz reprezentacji Niemiec, czy Turcji – w końcu Turków w Niemczech jest ponad dwa miliony, a w reprezentacji gra Mesut Özil, czy İlkay Gündoğan. Bramka strzelona, wszyscy wyskakują w powietrze i radości końca nie ma. Cel kampanii pięknie sportretowany – Niemiec wśród grupy Turków dopingujący tej samej drużynie. Different languages, one goal.

Jednak ostatnimi czasy, oglądając transmisje z najróżniejszych lig europejskich, zauważyłem że wersja emitowana w naszych przekaźnikach zmieniła się nieco od początkowej. Przyjrzyjciesię ponownie tureckiej rodzinie. W nowej wersji młody Niemiec jest wyraźnie zabłąkany. Patrzy na swojego tureckiego przyjaciela, chwyta go za ręce i pyta skonfundowany – Gol? Może po prostu pyta jak w ichnim języku wyraża się radość z bramki, w końcu „Different languages, one goal”. Jednak z drugiej strony zabawnie wygląda samotny Niemiec w grupie pięciorga Turków, zagubiony jak dziecko we mgle i zapytujący czy to nasza reprezentacja zdobyła bramkę. UEFA, you’re doing it wrong. 

Dżafar Mezher.