niedziela, 10 marca 2013

Watykański Harlem Szejk.






Jeżeli nie widzieliście do tej pory nigdy wyczynów Remi Gaillarda, to znaczy, że albo jesteście internetowymi analfabetami, albo samotni w sieci, albo za starzy żeby czytać tego bloga. Ale nie martwcie się, wirtualna przestrzeń jest miłościwa i wybacza. Zbłąkane owieczki przyciska do swojego łona i pozwala im spokojnie kontynuować internetową edukację. Nimportequi francuskiego artysty chaosu i entropii stanowi w moich oczach kamień milowy w rozwoju sieciowych wypaczeń. Osobiście, moim ulubionym przekrętem jest podszycie się pod piłkarza FC Lorient podczas fety mistrzowskiej. Remi biegał wśród innych zawodników po murawie z pucharem, robił sobie zdjęcia z uradowanymi fanami, rozdawał autografy, a nawet uścisnął dłoń ówczesnego prezydenta trójkolorowych – Jacques Chiraca. Kiedy usłyszałem o Ralph’ie Napierskim, który przebrany za biskupa próbował zinfiltrować w zeszły poniedziałek kardynalskie szeregi w Watykanie, momentalnie pomyślałem o Francuzie.

Fałszywy biskup w filcowym kapeluszu, założyciel nieistniejącego zakonu „Corpus dei” został zdemaskowany dopiero, kiedy strzelił sobie fotkę z prawdziwym kardynałem. Następnie Gwardia Szwajcarska uprzejmie odprowadziła go w ustronne miejsce. Próbował przeniknąć szeregi purpuratów i dostać się na tajne, podziemne spotkanie. Eminencje całkowicie pochłonięci zwiastunami Gry o Tron, snując, że przyszły Papież powinien być jak Jezus Chrystus z dyplomem z zarządzania, stracili czujność. Niemal wpuścili na szachownicę fałszywego bishopa, gońca właściwie. Figurę zdradziecką, która przemyka bokami, atakuje znienacka i czai się na wroga szachując go z ukosa. Żałuję, że Napierskiemu zabrakło wyrachowania, jakie ma weteran „takich sytuacji” – Remi. Chętnie zobaczyłbym politycznego walca, kardynalskiego Harlem Szejka w katakumbach papieskich włości.

Szkoda. Pozostaje nam jedynie czekać na konklawe. A skoro nad Izrael nadciąga chmura szarańczy, ósma plaga biblijna, zastanawiam się, czy czarny dym nad Kaplicą Sykstyńską będzie obwieszczać brak papieża, a biały – papieża czarnego?