środa, 13 lutego 2013

Polskie pulp-fiction.






Wszystko co pisze się pod wpływem silnych emocji jest szczerze, prawdziwe i często posiada pewną moc sprawczą. Jednak właśnie z powodu emocji, do akapitów wkrada się mnóstwo nieścisłości. Medialna cisza, artykuł który napisałem w zeszłą środę był próbą zakłócenia jazgotu dochodzącego z naszego prowincjonalnego ogródka medialnego i apelem o wypełnienie mediów rzetelnymi informacjami ze świata.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Different languages, one goal.






Pięć lat temu, w 2008 roku UEFA wraz z Komisją Europejską zdecydowały się na kolejny krok w walce z rasizmem na boiskach i poza nim. Wykorzystując kapitał rzędu dwustu pięćdziesięciu tysięcy euro, organizacje zleciły nagranie klipa reklamowego, któremu przyświeca hasło: „Different languages, one goal– NO TO RACISM”. Na oficjalnej konferencji rzecznik prasowy UEFA przyznał, że nie należy podchodzić do zagadnienia w naiwny sposób – spot reklamowy nie rozwiąże problemu rasizmu w przeciągu jednej nocy, jednak dajemy przykład i nadajemy ton całej kampanii. Trzydziestosekundowy film jest wyświetlany najczęściej przed, w przerwie i po piłkarskich transmisjach. Na ekranie widać kibiców różnej narodowości i etnicznego pochodzenia emocjonujących się meczem. Wszystkimi targają takie same emocje niezależnie od koloru skóry, płci i trykotu piłkarskiego. Wszystkim przyświeca jeden gol.

piątek, 8 lutego 2013

Klisze z Kairu.





* Na zdjęciu - widok z Cytadeli Saladyna

"Ja, Książę Kairu"

"Klisze z Kairu"

wtorek, 5 lutego 2013

Medialna cisza.




  
Od pewnego czasu dzielę się z szerszą publiką impresjami kairskimi zebranymi podczas zeszłorocznego pobytu w faraońskiej stolicy. Napisałem dotychczas cztery części i ze wszystkich wspomnień poprzeplatanych ciekawostkami i anegdotami mam materiał na jeszcze kilka. Jednak muszę skorygować strumień potoczystych słów opisujących moje odbyte wojaże i skierować portrety na sprawy aktualne. Bowiem jaki obraz wyłania się z dotychczasowych szkiców Kairu? Dla Europejczyka, który z krajami arabskimi styka się przeglądając wakacyjne oferty turystyczne, dość egzotyczny, momentami malowniczy i cudaczny, ale koniec końców urzekający, prawda? Z takim zamierzeniem piszę – aby czytelnik po przeczytaniu książęcych wynurzeń zainteresował się Kairem, wypożyczył książkę, album ze zdjęciami, ba, poprzeglądał grafikę na Google i artykuły na Wikipedii. Piszę, żeby słowo miało moc sprawczą, było swoistym spiritus movens.

piątek, 1 lutego 2013

Uśmiech wschodu.




Na zdjęciu zaplecze restauracji "Szaf3y",


Przed wami trzecia część zbioru impresji kairskich: "Ja, Książę Kairu: Uśmiech wschodu".